W latach 90, po boomie na thrash, przyszła pora na kolejny muzyczny zwrot ku jeszcze cięższemu graniu. Niestety w tym czasie, a konkretnie w 1989 roku, kiedy do głosu dochodziły takie tuzy jak Death czy Morbid Angel, na zgliszczach Chicagowskiego Znöwhite powstała formacja Cyclone Temple. Napisałem niestety, ponieważ ograny już wszędzie thrash metal, po niespełna dekadzie nie wywierał już takiego zainteresowania jak w połowie lat 80.
W skład zespołu poza Scottem Schaferem (bas), Johnem Slatterem (bębny) i Gregiem Fultonem (Gitary) wchodził wokalista o głosie porównywanym niekiedy do frontmana Heathen (David White – Godfrey), Brian Troch, śpiewający bardzo głębokim głosem z nieco nosową manierą. Kolektyw ten po dwóch latach wspólnego grania wydał jeden z najbardziej niedocenianych albumów thrash metalowych – „I Hate Therefore I Am”. Bardzo techniczny, a momentami progresywny i w niczym nieprzypominający rejestrowanych do tej pory w Bay Area krążek zawierał 9 kompozycji.
Na utwór promujący wybrano trzeci „Words Are Just Words”. Bardzo zgrabnie rozwijający się numer, motoryką przypominający Megadethowy „In My Darkest Hour”, jednak o wiele bardziej emocjonalny. Utwór opowiada o rozgoryczeniu niespełnioną miłością. Całe przesłanie utworu można zawęzić do cytatu:
„If I had a dime for every time you said you love me
I’d be a millionaire
But if I had a million for every time that you meant it
I’d be poor as hell”
Podobnych przesłań w kontekście niezrealizowanych nadziei jest więcej (np. w otwierającym, moim zdaniem najlepszym na płycie „Why”, w którym przedstawiono niepoprawną, pseudoignorancką relację między rodzicami a dzieckiem):
„My reason for being only my parents to please
I’m not the perfect child you made me out to be
My problems my imperfections you never wanted to see”
W parze z bardzo przemyślanymi kompozycjami o poważnej tematyce poprawnym odegraniem numerów oraz wybitnym głosem wokalisty nie idzie niestety sam mastering. Brzmienie mogłoby być bardziej wysunięte, a tak otrzymaliśmy utwory o nieco garażowym charakterze z momentami płasko brzmiącą perkusją. Nie zmienia to niczego w odbiorze płyty, co nie oznacza, że nie można było trochę bardziej podkręcić miksów.
Podsumowując „I Hate therefore I am” jest płytą nietuzinkową, której teksty ukazują często występujące w relacjach międzyludzkich błędy. W ten sposób zagłębiając się w samych historiach, można zrobić rozliczenie samego siebie. Niezwykle szczera i bezkompromisowa płyta, która gdyby została wydana kilka lat wcześniej, na pewno otrzymałaby więcej słusznego zainteresowania. Prawdziwy diament.
4/5