Jestem osobą chorą. Mam astmę, a do tego rok temu bardzo ciężko przeszedłem covid-19. Często chodzę do lekarzy. Mam teczuszkę z wypisami ze szpitala, skierowaniami, epikryzami, wynikami badań i zaleceniami. Papierki poukładane równo w koszulkach. Ciągle trzeba robić w nich porządki. A to skierowanko się zużyło, a to wypisik nowy doszedł. A to płytki CD ze zdjęciami RTG się rozsypały…
I tak sobie myślę – czy my żyjemy w XXI wieku czy w XIX? No bo dlaczego noszę ze sobą te wszystkie papierowe kopie. Dlaczego żaden lekarz nie wie co robi drugi. Endokrynolog nie wie co stwierdził pulmunolog, Ortopeda nie wie o zaleceniach endokrynologa, internista zleca badania krwi na gębę bo mówię, że tak bo tak…
A przecież wszystkie te papiery i wszystkie te zdjęcia RTG i USG i Tomografie, wszystko zmieściłoby się na maleńkim kawałku karty micro SD – całe moje medyczne życie by się tam zmieściło.
Dlaczego Karta Pacjenta, a nie dane w chmurze?
Zanim przedstawię co mam na myśli od razu spróbuję rozwiać wątpliwości co do celu naszej rozmowy. Nie. Przechowywanie moich danych chorobowych w chmurze gdzieś na serwerach ministerstwa zdrowia to bardzo złe rozwiązanie. Wyliczmy kilka podstawowych zagrożeń:
- Dane te są danymi wrażliwymi, znając zabawy rządu z programami do podsłuchów można obawiać się, że gdyby jedna – nawet państwowa – instytucja weszła w posiadanie danych o stanie zdrowia każdego Polaka to mogłaby tymi danymi handlować. Tak jak Facebook handlował danymi użytkowników FB przed wyborami w USA.
- To samo co powyższe tyle, że za pomocą metody „nie chcący”. Wyobraźmy sobie kolegę Sasina zabierającego się do stworzenia systemu serwerów dla takich danych i dzielnie wykonującego zadanie zabezpieczenia ich przed zhakowaniem – ja nie chcę. Dziękuję.
- Dostępność i szybkość internetu w Polsce – nie zapominajmy, że poza miastami są jeszcze takie miejscowości w których nawet o poczciwym 3G na komórce trudno marzyć. Padnie sieć i dupa – lekarz nie ma dostępu do naszych danych.
A więc dlatego karta. Moja własna, elektroniczna z niewyobrażalną dla takich danych ilością miejsca. Karta jak ta do bankomatu. W niej ukryta pamięć SD. Na karcie wybite moje imię i nazwisko, może zdjęcie i pesel – wtedy nie potrzebny dowód – identyfikacja pacjenta na samej karcie. Ładna schludna karta. Miejsce w pamięci na karcie podzielone na: specjalistów, badania, skierowania… I teraz:
Jeśli przychodzę do lekarza to podaję kartę. Lekarz wkłada ją do czytnika, A JA NA TERMINALU – jak w sklepie – wpisuję swój osobisty pin, który daje lekarzowi dostęp do moich danych medycznych. Wszystko elektronicznie. Zero papieru – zero zabijania drzew. Porządek. Ten czy inny papierek się nie zgubi on tam jest i zawsze będzie. Wyzwaniem jest tylko ładne systemowe tego poukładanie – i dobry, przyjazny dla lekarza interfejs.
Do czego jeszcze może służyć karta pacjenta?
Wyobraźmy sobie. Do wszystkiego. Przychodzę do apteki, zamiast cytować na głos swój pesel podaję kartę. Moje recepty tam są. Wpisuję osobisty pin na terminalu. Gotowe.
Ubezpieczenie? A czemu nie. Oddzielny katalog. Można osobnym kodem zabezpieczyć? Można.
Możliwości bez liku. Systemy promocji zdrowia. Zbieranie punktów za jazdę na rowerze… – tak o tym też kiedyś będzie w realnych utopiach. To wszystko może obsłużyć karta pacjenta. Może nawet na małym wyświetlaczu ciekłokrystalicznym pokazywać termin najbliższej wizyty u lekarza – żeby nie trzeba było zapisywać w zeszyciku lub sprawdzać w komórce. Karta nie „program na komórkę” bo karta jest do opanowania przez ludzi starszych. I kartę rzadziej zmieniamy niż komórkę. Komórkę częściej gdzieś posiejemy niż kartę. A trzymanie swoich danych w chmurze – nie na komórce… znowu przysparza wielu problemów i obaw.
Karta pacjenta i backup danych
No bo ostatecznie mogę moją kartę zgubić. Ale mógłbym dokonać jej backupu. Ale jak to zrobić by potrafił to nawet emeryt o zdolnościach elektronicznych -100? A dość prosto. Możliwości jest kilka:
- U lekarza rodzinnego/prowadzącego – od tego on wszak jest, by mieć pod kontrolą cały nasz stan zdrowia. u niego też w przychodni – LOKALNIE – możemy przechowywać swoje dane na wypadek zagubienia karty.
- W aptece. W terminalu – o którego innych funkcjach innym razem – ale powiedzmy, że tak jak każdy bank dostarcza bankomatu, tak każda apteka powinna dostarczać terminal obsługi pacjenta. Z kilkoma opcjami:
-
- – Przeglądu swoich danych z karty pacjenta
- – Backupu swoich danych z karty pacjenta
- – Przeglądu leków i ICH CEN w tej i innych aptekach
- – Internetowego systemu zapisu do lekarza – opisanego w tym poście z kategorii realnych utopii. I wtedy osoby starsze mogą z pomocą pani magister zapisać się do lekarza nie dzwoniąc na infolinię.
-
Tak tu sobie gdybamy i marzymy, a rzeczywistość jest brutalna. Służba zdrowia jest w tak katastrofalnym stanie, że życie przegania żarty. Byłem ostatnio u pulmonologa. Zapisuję się na kolejną wizytę i słyszę: następna wizyta proszę pana to w marcu. – Ale jak w marcu? Przecież marzec już był. – 2023go roku proszę pana.
Pozostańmy więc oparach dobrze skrojonych utopii, które chociaż możliwe to nierealne – przynajmniej w naszym kraju.